środa, 7 listopada 2012

Mistyczne miejsca

Wspominałam wam, że chodzę po górach, że jest to moją pasją i kocham to ponad życie. Nie było mi dane 14 miesięcy być w moim ukochanym miejscu nawet na chwilę. Na koniec października, w ostatni ciepły weekend się udało! Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa!
Pomysł szalony, kiedyś dla nas nie do pomyślenia czyli wsiadamy w PolskiegoBusa o 24.00 i o 6.00 rano jesteśmy na miejscu i zaczynamy wędrówkę. A jak skończymy, to w autobus o tej samej porze i nad ranem w Warszawie.

Obawiałam się bardzo, bo moja kondycja zgubiła się w podziemiach centrum jak połowa ludzi i nie widziałam jej dosyć dawno, a trasa niczego sobie, bo Rysy. Tak, najpopularniejsze bla, bla, bla. Nigdy nie chciałam tam dlatego iść, co nie znaczy, że nie jest piękna.

Zaczęliśmy przebiegając do Moka, by nie zwymiotować na asfalcie na szczęście pustym i bez żadnym ludzi o tej porze. W schronisku rozpływał się zapach śniadań jedzonych przez coraz większą liczbę ludzi. Pięknie było spojrzeć z dołu na majestatyczne Mięguszowieckie szczyty...





Później chwila i jesteśmy nad Czarnym Stawem i potem droga do Buli, podczas której myślałam tylko o Janku. Janku, który zginął tutaj w lawinie w 2009 roku tuż przez sylwestrem. Cięgle patrzyłam w górę, widziałam śnieg, widziałam to miejsce pierwszy raz i jak nie można stąd uciec. Patrzyłam i stawałam co chwilę mając wrażenie, że on tam jest. I tylko 15 minut drogi w górę i by był bezpieczny. Teraz też jest, lecz nie tutaj. Chociaż miałam wrażenie, że czuję jego obecność. Dziwne uczucie. Takie rzeczy tylko w górach. To właśnie jest ten mistycyzm.

Totalnie mnie zaskoczył aż taki brak formy. Spodziewałam się, że będzie źle, ale nie aż tak. Jednak udało się. Na górze było jednak sporo ludzi, bo to ostatni piękny weekend w Tatrach (tydzień później spadł znów śnieg) i mogłam leżeć przez godzinę na słowackim szczycie i patrzeć na to piękno. Nogi mogły sobie wisieć, a ja mogłabym tam zostać na zawsze... Piękno w czystej formie. Można patrzeć na te wszystkie majestatyczne szczyty i nigdy się nie napatrzeć...




My wypoczywaliśmy na słowackim, a na polskim tłumik :)




Tu chcę być. Tu jest cały świat.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz